Szampon zamiast SLES ma ammonium lauryl sulfate, czyli jest trochę delikatniejszy. Natomiast ekstrakt z łopianu, który ma zapobiegać wypadaniu włosów jest przy końcu składu, czyli nie jest go za wiele.
Szampon ma 200 ml i ma bardzo niewygodne zamknięcie ( można dokupić pompkę za 3,50 ale drażni mnie sprzedawanie dodatkowych pompek). Szampon kosztuje 15 zł bez promocji plus pompka i robi się już 18 zł, a to dość dużo.
Szampon ma gęstą konsystencje, dobrze się pieni ale u mnie ( mam długie włosy ) jest niewydajny.
Cechą charakterystyczną tego szamponu jest zapach. Pachnie jak świeżo skoszona trawa. Pachnie intensywnie, a zapach jest dla mnie wyczuwalny przez dwa dni. I pomimo tego, że lubię zapach trawy nie kupię go więcej właśnie przez ten zapach. Niestety zupełnie mi nie pasuje. Dlatego nim kupicie powąchajcie i pamiętajcie, że ten zapach zostanie z Wami na dłużej.
Nie mam po nim łupieżu, włosy są dobrze oczyszczone. Używam po nim odżywki innej firmy, co nieco maskuje zapach i sprawia, że włosy dobrze się rozczesują.
Podsumowując dobry, ale bez szału. W sumie to tylko szampon, ale byłby naprawdę niezły gdyby nie zapach, cena i mała wydajność. Nim kupicie powąchajcie, jeśli zapach Wam będzie odpowiadał i będzie w promocji można spróbować ale ja osobiście szukam dalej.
Skład : aqua, ammonium lauryl sulfate, polyacrylate-1 crosspolymer, cocamidopropyl betaine, decyl glucoside, coco glucoside, glycol distearate, glyceryl oleate, parfum, sodium benzoate, glycerin, citric acid,polyquaternium-10, guar hydroxypropyltrimonium chloride, glyceryl stearate, lupinus albus seed extract, sodium chloride, salicilic acid, aesculus hippocastanum seed extract, geraniol.
A przy okazji chciałam zawiadomić, że Glossy się spisało i dziś przyszła zaginiona pianka do golenia z Vichy z męskiego GlossyBox.