środa, 28 sierpnia 2013

Pat& Rub - wodna mgiełka kwiat pomarańczy do twarzy i ciała

 Jakiś czas temu pisałam Wam o zakupionej pomarańczowej mgiełce z Pat& Rub. Jest jeszcze wersja różana. Nie lubię kosmetyków o zapachu różanym dlatego mój wybór był prosty.




W ładnej, zgrabnej buteleczce z atomizerem mamy 100 ml produktu.
Mgiełka ta przypomina mi bardziej hydrolaty niż wody termalne.

Jak można przeczytać na opakowaniu jest odpowiednia dla cery przetłuszczającej się, a także dojrzałej i naczyniowej.

Skład  : Citrus Aurantium Amara Flower Water, Gluconolactone, Calcium Gluconate, Sodium Benzoate

Skład jest idealny. Nie ma w nim żadnych substancji niebezpiecznych.

Zapach nie jest słodki. Pachnie bardziej jak gorzka pomarańcza. Zapach bardzo mi odpowiada.
Fanki wód termalnych powinny jej spróbować, na pewno się im spodoba.

Jak dla mnie taka mgiełka jest idealna na lato. Mnie ratowała w biurze, gdzie nie mam klimatyzacji i temperatura sięgała ponad 30 stopni. Teraz gdy przeszły już upały można się nią odświeżyć dla przyjemności i pięknego zapachu. Jedyna wada to atomizer w pierwszym psiknięciu podaje za dużo produktu i zamiast mgiełki można się pochlapać. Możliwe, że mój atomizer jest po prostu lekko uszkodzony ( zacina się ).

Polecam.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Handmade Cosmetics - Krem nawilżający N1

 Dziś otrzymałam zamówiona paczkę z Handmade Cosmetics. Oprócz zamówionego kremu z 50 % wakacyjną zniżką o której pisałam na Facebooku dostałam jeszcze gratis błyszczyk.


Recenzja za 2 miesiące ( do tego czasu powinnam skończyć krem ) chyba, że pójdzie mi szybciej.




Jestem bardzo ciekawa działania tego kremu.

piątek, 23 sierpnia 2013

The Body Shop - masło Honeymania

W ramach konkursu na Facebooku otrzymałam możliwość testowania jeszcze przed premierą masełka The Body Shop z nowej serii Honeymania. Otrzymałam je kilka dni temu i chciałam Wam o nim coś więcej napisać nim pojawi się w sprzedaży.



Masełko jest zapakowane jak i inne masła The Body Shop w plastikowe pudełko. Pudełko łatwo się
odkręca i jest wygodne. Brakuje mi tylko w opakowaniu tego masła warstwy ochronnej pod nakrętką by mieć pewność, że masło nie było wcześniej przez nikogo otwierane.



Przyznam, że zapach masła mnie zaskoczył. Byłam pewna, że masło będzie pachnieć po prostu miodem, a tu zaskoczenie - pachnie kwiatami. W sumie miód powstaje z pyłku kwiatowego ale nie tego się spodziewałam.
Zapach jest dość intensywny jednak nie duszący, a na ciele pozostaje z nami kilka godzin.



Konsystencja tego masła jest taka jaką uwielbiam. Jest dla mnie pod tym względem ideałem. Masło jest na tyle gęste by nie spływało z ciała, a na tyle miękkie by nie było problemu z nabraniem go z pojemniczka.
Masło odżywia skórę i nawilża. Szybko się wchłania. Pozostawia skórę miękką i pachnącą.

Skład : Aqua, Theobroma Cacao (Cocoa Butter), Butyrospermum parkii (Shea Butter), Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, C 12-15 Akyl Benzoate, Ethylhexyl Palminate, Cera Alba, Sesamum Indicum Oil, Parfum, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Dimethicone, Honey, Caprylyl Dlycol, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Disodium EDTA, Tocopherol, Geraniol, Sodium Hydroxide, Linalool, Limonene, Citric Acid, C 15985, C 19140.
Skład jest bardzo przyzwoity, nie ma tu niebezpiecznych substancji. Miód jest mniej więcej w połowie składu, a nie na końcu dzięki czemu mamy pewność, że nie występuje on w ilościach śladowych.

Pisząc o tym kosmetyku nie sposób nie wspomnieć o pszczółkach, które wyprodukowały miód do tego masełka. Pochodzą z Etiopii i są to dzikie pszczoły. Aby zdobyć miód tamtejsi pszczelarze umieszczają wysoko na drzewie wydrążone i pozbawione kory pnie. A następnie czekają by osiedliły się tam pszczoły. Pszczoły te produkują trzy razy więcej miodu niż potrzebują do przetrwania. I ta nadwyżka jest zabierana im przez pszczelarzy.

Większość z nas wie, że Kleopatra kąpała się w kozim mleku i miodzie by zachować piękna
skórę. Miód sam w sobie ma właściwości nawilżające i wygładzające skórę, odżywia ją i regeneruje.
Dzięki masażom miodowym można się też pozbyć cellulitu. Jako składnik kosmetyczny miód ma
więc wspaniałe właściwości. Dlatego też zainteresował mnie ten kosmetyk i zgłosiłam się do jego testowania.

Masełko oraz inne produkty z serii będą dostępne w sprzedaży od 30 sierpnia. Na Fanpage'u The Body Shop i w sklepach stacjonarnych można otrzymać kupony uprawniające do 25 % zniżki
na dwa produkty z tej serii - ważne do 30 września. Jeśli zamierzacie kupić coś z tej serii polecam się zaopatrzyć w kupon.

W skład serii Honeymania wchodzą :

Masło do ciała  - 69 zł ( duże ), a mniejsze pewnie ok. 20 zł.
Żel pod prysznic - 25 zł
Miód do kąpieli - 55 zł
Woda toaletowa - 55 zł
Mydło - 9,90 zł
Peeling do ciała - 65 zł
Balsam do ust - 24 zł

I jak tu wybrać tylko dwa produkty.



Czy polecam to masełko? Tak, jak najbardziej. Kupując radzę oczywiście sprawdzić czy odpowiada nam zapach. Zapach jest dość intensywny i nie każdemu musi się spodobać. Ja na pewno zakupię coś jeszcze z tej serii. Ujmuje mnie samą nazwą miód do kąpieli. Skuszę się pewnie też na peeling.

Masełko które otrzymałam miało 50 ml, tak więc wystarczyło mi na 5 dni.

Jeśli macie ochotę będzie mi bardzo miło jeśli zagłosujecie na moją recenzję na Fanpagu The Body Shop.



Na stronie http://uratujpszczole.pl/ można przeczytać jak my sami możemy pomóc naszym pszczołom. Na pewno czytałyście o tym, że pszczół jest coraz mniej. Nawet jeśli nie lubicie miodu to życie i żywność na Ziemi w dużej mierze zależy od tych małych stworzeń.



środa, 21 sierpnia 2013

Orientana - Maska jedwabna algi i aloes na twarz

  W ramach zakończenia urlopu postanowiłam zrobić coś dla siebie i zrobiłam sobie maseczkę Orientany.



Maseczka ta podobnie jak maseczka pod oczy Orientany bardzo ładnie i delikatnie pachnie. Tkanina jest otoczona plastikową warstwą i jest mocno nasączona.



Mam jeden zarzut jeśli chodzi o pakowanie tej maseczki. Moja maseczka była w ten plastik po prostu zapakowana, a w środku zgięta na pół. Bardzo ciężko było mi rozdzielić zlepione ze sobą warstwy materiału. Spodziewałam się, że maseczka będzie nałożona na ten plastik. Tak zresztą napisane jest na stronie producenta. Najpewniej miałam przypadkiem źle zapakowaną.


Samą maseczkę trzymałam przez 30 minut. W maseczce można chodzić, ładnie przylega, jest na wpół przeźroczysta ( tak samo jak maseczka pod oczy ) dlatego nie wygląda się jak ofiara poparzenia.

Po ściągnięciu skóra na policzkach była delikatnie zaczerwieniona co przeszło po jakiś 10 minutach.
Skóra była wyraźnie ujędrniona i nawilżona.

Bardzo spodobała mi się ta maseczka. Na pewno jeszcze zamówię inne maseczki razem z maskami pod oczy z Orientany.

Maseczki z Orientany mogę z czystym sumieniem polecić.


niedziela, 18 sierpnia 2013

Pat & Rub - Scrub cukrowy orzeźwiający - edycja limitowana

  Skusiłam się na ofertę limitowaną Pat & Rub. Dziś chciałabym napisać o peelingu cukrowym o zapachu orzeźwiającym z edycji limitowanej.



INCI:

Sucrose, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Decyl Cocoate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cera Alba, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Stearate, Olive (Olea Europaea) Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Parfum, Tocopherol (mixed), Beta-Sitosterol, Squalene, Citral, D-Limonene, Linalool

Skład jak zazwyczaj u Pat & Rub świetny. W pudełku jest 500 ml scrubu to dużo ale cena też jest wysoka.

Kiedy otworzymy plastikowe pudełko wyczujemy piękny cytrusowy zapach. Nie jest tak nachalny i męczący jak w serii relaksującej i osobiście wolałabym by seria orzeźwiającą wyparła na stałe relaksującą lub aby po prostu weszła na stałe do oferty. Jeśli chodzi o zapach jestem oczarowana serią orzeźwiająca.




Jak tak dalej pójdzie dokupię sobie jeszcze innych produktów z tej serii, ale wracajmy do scrubu.
Peelingi z Pat & Rub są specyficzne. Jeśli jakiś już miałyście wiecie już czy Was oczarował czy wręcz przeciwnie. Jeśli nie miałyście jeszcze to opiszę wam moje wrażenia.

Peeling jest bardzo gęsty. Najpierw zwilżamy ciało, potem zakręcamy strumień wody i zaczynamy go używać peelingu. Nie można go wziąć zbyt wiele na raz, bo konsystencja jest dość zwarta i może zacząć odpadać od naszego ciała. Ja przy pierwszym użyciu byłam zła, ale po kolejnych już zadowolona.

To jak dla mnie mocny zdzierak ( cukier trzcinowy - duże ziarenka ), ale nie jest łatwy w użyciu. Nie rozsmarowuje się łatwo ( jak maź ) jednak można sobie dość dobrze poradzić przy umiejętnym korzystaniu. Ale i tak część peelingu odpada od ciała. Po użyciu zauważycie, że Wasze ręce są tłuste. Radzę zmywać ciało dość ciepłą wodą, natomiast ręce myje żelem pod prysznic.

Ciało po użyciu peelingu jest wygładzone i natłuszczone. Nawet po zmyciu i osuszeniu ręcznikiem przejeżdżając palcem wyczujemy tłustą warstewkę, która nie przeszkadza. Zapach jest trwały, ale nie męczy. Nawet ręcznik, którym osuszałam ciało pachnie.

Ja stosowałabym go jedynie pod prysznicem nie w wannie ( nie posiadam takowej ). Obawiam się, że kąpiel w wannie skończyłaby się myciem wanny ale mogę się mylić ( prysznic nie wymagał mycia po tym peelingu - nie było na nim tłustego osadu ani nic takiego ).

Czy polecam? Raczej tak. Zapach piękny, świetne działanie. Nie przypadnie jednak wszystkim do gustu ze wzg. na pozostawianie tłustej warstewki ( nie trzeba już używać żadnego balsamu do ciała ). Dla jednych to będzie zaleta dla innych wada. Wadą jest też trudność rozprowadzenia go po ciele. Trzeba się troszkę namęczyć ale warto dla efektu. Jeśli cena Was nie odstrasza to polecam sobie wypróbować. Znacie ten peeling ? Jakie są Wasze opinie ?

piątek, 16 sierpnia 2013

Orientana : Masło Shea i olejki Imbir i Paczula

 To masło do ciała otrzymałam jako gratis do mojego zamówienia z Orientany. Dlatego szczęśliwie nie żal mi go wyrzucić. Dlaczego tak ostro?




Skład : Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Theobroma Cacao Seed Butter (masło kakaowe), Mangifera Indica Seed Butter (masło mango), Garcinia Indica Seed Butter (masło kokum), Cera Alba (wosk pszczeli), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy), Olea Europaea Husk Oil (oliwa z oliwek), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kielków pszenicy), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Tocopherol (wit.E), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Plant Glycerin (gliceryna roslinna), Aloe Barbadensis Leaf Juice (ekstrakt z aloesu), Zingiber Officinale Root Oil (olejek z imbiru), Cymbopogon Schoenanthus Oil (olejek z trawy cytrynowej), Pogostemon Cablin Leaf Oil (olejek paczulowy), Cinnamomum Zeylanicum Bark Powder (cynamon).


Skład jest świetny ale to masło to nie masło tylko raczej olej. Uwielbiam masła jednak to nie dość, że jest straszliwie tłuste to niestety nieznośnie dla mnie pachnie. Zapach jest straszliwie wręcz intensywny i dla mnie nie do zniesienia. Zapach jest imbirowo-kwiatowo-orientalny plus masło shea. Mieszanka zapachowa jest nie do wytrzymania.


Pudełko jest bardzo delikatne, plastikowe.Opakowanie mi nie upadło ale i tak zaczęło to masło cieknąć. Opakowanie jest tłuste.

Kiedy pokryjemy tym "masłem" ciało. Jesteśmy tłuste i do tego, przynajmniej w moim odczuciu brzydko pachnące. Musiałam z siebie je szybko zmywać. 

środa, 14 sierpnia 2013

GlossyBox - Sierpień 2013

        Dzień po ShinyBox przychodzi czas na otwarcie GlossyBox. Czekałam grzecznie co tam przygotował dla Nas Glossybox. Zerknijmy zatem do pudełka.

     
A w pudełku znajdują się :

Avon - mega Effects - mascara ( dziwna mascara z pędzelkiem, a nie z szczoteczką ) nie jestem fanką Avonu. Nie maluje się, tak więc produkt nie dla mnie.

Aussie - szampon - dostępny w Rossmanie, kiedyś na pewno wypróbuje ale to szampon z SLS więc jak dla mnie nie jest idealny.

Aussie - odżywka 3 minutowa - dostępna w Rossmanie, kiedyś na pewno kupię.

Pędzel od GlossyBox do różu - nie maluje się prawie wcale więc nie potrzebuję.

Yasumi - maseczka wstrząsana ;) - ciekawie mnie ten produkt, pewnie go kiedyś zakupię.
W innej wersji pudełka w zamian jest: John Masters Organics - żel pod prysznic

oraz  Anatomicals - mgiełka do twarzy z łagodzącym pachnąca lawendą. Takich mgiełek nigdy dość :) lubię takie produkty ale niepokoi mnie zapach lawendy. Niestety często nie odpowiadają mi produkty o zapachu lawendy.

Pełnymi produktami są tusz Avon i mgiełka Anatomicals oraz maseczka Yasumi w jednej z wersji pudełka.

Szczerze jak dla mnie bardzo słabe pudełko. I przykre szumne pisanie o trzech nowościach w Polsce. A tu nowością jest tusz Avon i produkty Aussie od jakiegoś czasu dostępne w Rossmanie ( do tego tylko miniaturki ).


wtorek, 13 sierpnia 2013

ShinyBox - Sierpień 2013

           ShinyBox się poprawił i wysyła pudełka w pierwszej połowie miesiąca. Zamówiłam kiedyś kilka pudełek w ciemno, ale teraz wstrzymuję się z zamawianiem dopóki nie widzę zawartości.



Tym razem w sierpniowym pudełku ShinyBox możemy znaleźć :


Indola-serum do końcówek włosów ( produkt pełnowymiarowy ),

Bielenda-płyn micelarny Esencja Młodości 3w1 ( produkt pełnowymiarowy ),

Marion-koncentrat antycellulitowy chłodzący w ampułkach  ( produkt pełnowymiarowy ),

DeBa - B10 Vital zmiękczający balsam do rąk ( produkt pełnowymiarowy )

Dermedic-maska nawilżająca z kwasem hialuronowym ( produkt pełnowymiarowy ),

Bio plasis - peeling organiczny do każdego rodzaju cery ( saszetka )

Dodatkowy kosmetyk ( 250 szt tylko w pierwszej wysyłce )

Rosacure intensive - emulsja z filtrem 30 SPF ( mała próbka )

Pudełko jak dla mnie średnie i cieszę się, że nie zamówiłam.
Ciekawe w pudełku są dla mnie produkty Indola, DeBa i Bio plasis bo nie miałam jeszcze nic tych firm.
Natomiast Marion i Bielenda nie zachwyca.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Wycieczka do ZOO i słodkie wspomnienia z dzieciństwa

      Mam urlop dlatego postanowiliśmy z mężem zrobić dziecku wycieczkę. Mieszkamy blisko granicy z Czechami, więc zrobiliśmy sobie wycieczkę do naszych południowych sąsiadów. Wybór padł na Ostrave i znajdujące się tam zoo. Jechaliśmy tam 1,5 godziny.



Moja opinia o zoo. Ogólnie średnio lubię zoo, ale chciałam by dziecko zobaczyło na żywo lwa :)
Jeśli ktoś się tam wybiera, jest strona internetowa po polsku i można tam przeczytać o cenach, adresie itd. Z tego co nie jest tam napisane wato wspomnieć o jednej rzeczy. Zoo jest na terenie mocno zalesionym, tak więc nawet w upalny dzień można się schronić.
Dla mnie najpiękniejsze były flamingi i papugi. Słonie na żywo są ogromne, na zdjęciach wyglądają na mniejsze.





Natomiast moje dziecko bardzo chciało zobaczyć żyrafy. Niestety jest przeprowadzany remont i nie widać wybiegu żyraf, zebr i innych zwierząt afrykańskich, można oglądać co najwyżej niezbyt przyjemnie pachnące klatki z których zwierzęta wychodzą na wybieg. Tak więc tyle było widać żyrafy.



Przykre było, że obsługa wpuściła parę starszych osób by mogły sobie pooglądać z bliska żyrafy, a gdy my z dzieckiem zapytaliśmy o taką możliwość powiedziano nam, że nie ma opcji. Mnie tam nie zależało tak bardzo, ale jeśli idzie się na koniec ogrodu zoologicznego przez godzinę aby oglądnąć żyrafy o których ciągle opowiada córeczka to przykro ich na koniec nie zobaczyć. Chyba trzeba się będzie wybrać jeszcze do Chorzowa albo Wrocławia. Zresztą kiedy dziecko usłyszało o wycieczce do zoo pierwsze pytanie brzmiało : A czy będzie tam można jeździć na żyrafie ?


W Czechach chcieliśmy też na chwile jechać na małe zakupy. Urodziłam się w latach 80-tych, wtedy na pólkach polskich sklepów nie było nic (no może poza octem), a przynajmniej niewiele ładnych rzeczy. Szczęśliwie bliskość granicy powodowała, że można było pojechać do Czechosłowacji, kupić i spróbować ich słodyczy. Większość z Was pewnie kojarzy Czekoladę studencką, a kojarzycie może batoniki Deli ? A zawijki z makiem i jabłkami :)

Słodycze z Czech :











środa, 7 sierpnia 2013

Orientana - Maska z jedwabnej tkaniny pod oczy Kaskaryla

  Postanowiłam dziś użyć maseczki pod oczy z Orientany.


Pierwsze moje wrażenie to: jak ładnie i delikatnie pachnie. Tkanina jest mocno nasączona. Tkanina jest położona w plastikowym pojemniczku i płatki przełożone są sztywniejszą folią.  Łatwo się je wyciąga.



Płatki łatwo się nakłada i przylegają idealnie do skóry. Można z nimi spokojnie chodzić.
Problem jest tylko z częścią przylegającą do brwi ( przylegają ale po jakimś czasie trochę odchodzą - kiedy płatki zaczynają wysychać ). Płatki trzeba nałożyć tak by były blisko oczu, ale jednak oddalone od oka o jakieś 5 mm bo inaczej oko zaczyna reagować.Trzymamy je od 25 do 30 minut.



Jeśli chodzi o efekt zmniejszyło się opuchnięcie i sińce pod oczami. Zmarszczki mimiczne się spłyciły. Oczywiście efekt nie jest super trwały chociaż możliwe, że przy stosowaniu tak jak sugeruje producent (2 - 3 razy w tygodniu ) efekt byłby trwalszy. Jednak cena 10 zł jest dość wysoka jak na stosowanie jej tak często.

Polecam tą maseczkę przed wielkim wyjściem albo po nieprzespanej nocy po której nie chcemy tak wyglądać :)


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Nowości z Pat & Rub - edycja limitowana - zakupy

 Z okazji 5-lecia firma Pat & Rub wydała limitowane edycje.

Pierwsza z nich to Linia Orzeźwiająca ( pomarańcze, grejpfruty, zioła), a druga to Linia Otulająca ( karmel, cytryna, wanilia).

W skład każdej linii wchodzi balsam do rąk, masło do ciała i scrub cukrowy.

W tej chwili są one w promocji - można je kupić 10 % taniej i można wykorzystać także kody rabatowe.

Nie mogłam się zdecydować na jedną linię więc zakupiłam Scrub z Linii Orzeźwiającej, a masło z Linii Otulającej.

Niedługo napiszę coś więcej o tych produktach.




piątek, 2 sierpnia 2013

Eveline slim extreme 4D - złoty peeling-masaż drenujący z kofeiną oraz Złote serum wyszczuplająco modelujące

 Przeczytałam miesiąc temu na wizażu, że pojawiła się taka nowość od Eveline. Poszłam do Natury i Rossmana i nie znalazłam niestety ( do dziś ich tam nie widziałam). Nie wiem gdzie są dostępne, ja jednak kupiłam na Allegro z internetowej drogerii.


Pierwsza myśl jak to 4D ? Wyszczupla i modeluje w 4 wymiarach ..... hmm 3D i 3 wymiary rozumiem ale 4D. No ale nie będę się czepiać. Seria jest z 24 - karatowym złotem. Złota na pewno nie wydobędziemy w jakiś dużych ilościach z tego produktu, ale widać błyszczące drobinki.

Zacznijmy od peelingu. Zapach bardzo ładny ( chyba guarany ). Produkt jest gęsty i wydajny. W peelingu znajdziemy drobinki złota i drobinki zdzierające. Peeling jest drobnoziarnisty, ale jak dla mnie dość ostry. Nie pozostawia jednak żadnych uszkodzeń jednak czuć, że to dość mocny zdzierak ( oczywiście zależy to od tego jak mocno szorujemy się tym peelingiem ).



Natomiast jeśli chodzi o zapach serum to pachnie mentolowo. Serum chłodzi co jest idealne na lato.
Również posiada złote drobinki, nie są jednak one nachalne i nie ma obawy, że wyglądamy jak obsypane brokatem.


Oba produkty mają po 250 ml i są w elastycznych tubkach jak większość kosmetyków Eveline z serii 3D i 4D. Czy te produkty działają ? Jak dla mnie wszelkie produkty antycellulitowe wygładzają i ujędrniają skórę jednak żaden kosmetyk nie zwalczy cellulitu do końca. A przynajmniej ja na taki do tej pory nie trafiłam. Nawet profesjonalne zabiegi mają z tym problem.
Natomiast produkty te pozwalają zatrzymać jego rozwój na etapie jak dla mnie akceptowalnym. Jestem zadowolona i lubię te kosmetyki. Na pewno poprawiają kondycję skóry, ale nie można spodziewać się cudu.


Skład peeling : Aqua/Water, Sodium Laureth Sulfate, Polyethylene, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates/C10-30 Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Cocamide DEA, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Caffeine, Glycerin, Butylene Glycol, Paullinia Cupana Seed Extract, Centella Asiatica Leaf Extract, Urea, Poliquaternium-7, Hyaluronic Acid, Gold, Xanthan Gum, Carrageenan (Chondrus Crispus), Glucose, Panthenol, Allantoin, Methylchloroisothiasolinine, Methylisothiasolinon, Parfum, Mica, Cl 77491, Cl 77492.

Skład serum : Aqua, Butylene Glycol, Centella Asiatica Leaf Extract, Glycerin, Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Sodium Polyacrylate, Paraffinum Liquidum, Trideceth-6, Hyaluronic Acid, Caffeine, Cyperus Esculentus Tuber Extract, Xanthan Gum, Cetearyl Alcohol, Sodium Salicylate, Lecithin, Silica, Laminaria Hyperborea Extract, Propylene Glycol, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Betaine, Gold, Menthol, Polisilicone-11, Laureth-12, Malus Domestica Fruit Cell Culture Extract, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Panthenol, Allantoin, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiasolinone, Methylsothiasolinon, Parfum, Mica, Cl 77491, Cl 77492.


Jeśli chodzi o skład to niestety peeling i serum mają trochę niezbyt zdrowych konserwantów i stabilizatorów. Ale nie są to też kosmetyki eko.

Znalazłam też na innym blogu bardzo fajną stronę gdzie można sprawdzić skład kosmetyku : Cosdna